Recenzja: Faceboom | Krem matujący, serum korygująco-rozświetlające, myjący puder enzymatyczny


Hej kochani! Bardzo mi miło, że znów ze mną jesteście :) 
Szczerze mówiąc bardzo polubiłam się z marką Faceboom. Kosmetyków używam praktycznie od momentu pojawienia się ich na rynku i to właśnie głównie im ufałam podczas mojej nieobecności w social mediach. 
Matką Faceboom jest marka Bielenda, którą bardzo lubię. Niestety asortyment Bielendy zbyt szybko się zmienia przez co jeszcze żadna ich seria nie została ze mną na dłużej. Do tej pory urzekły mnie szczególnie masła do ciała Vegan Friendly. Serdecznie je polecam! ;)
Cieszę się, że Faceboom jest odrębną marką, ponieważ seria dedykowana do cery mieszanej i tłustej bardzo przypadła mi do gustu. 
Post napisałam już kilka miesięcy temu i czekał na opublikowanie, dlatego myślę, że jest to odpowiednia pora, by podzielić się opinią na temat tych produktów :)

W styczniu pojawiła się na blogu recenzja maseczki z różową glinka. Bardzo lubię te maseczkę! Maseczka ma przyjemną, wodnistą konsystencję i ładnie wygładzą skórę. Ma właściwości złuszczające, ale jeśli macie ochotę, to poczytajcie post. Tam znajdziecie moją pełną opinię ;)
Ogólnie cała seria ma bardzo ładne, cukierkowe, różowe opakowania, które bardzo mi się podobają. Niestety zapach serii jest dość intensywny i słodkawy, co nie każdemu może się podobać. Mi jednak nie przeszkadza.

Pianka do mycia twarzy do każdego rodzaju cery. 
Na samym początku miałam małe problemy z tą pianka, ponieważ psuła się pompka. Po zgłoszeniu reklamacji otrzymałam nową pompeczkę oraz mały prezencik, co było bardzo fajnym gestem ze strony marki. Opakowań zużyłam kilka i nie widzę obecnie problemów z zacinającą się pompką.
Pianka jest puszysta i lekka. Do tego naprawdę wydajna. Do umycia całej buzi potrzebuję dwóch pompek.
Delikatnie, ale dobrze oczyszcza skórę. Jest na tyle delikatna, że myłam nią również oczy. Nie czułam podrażnienia.
Bardzo łatwo się spłukuje. Nie zawiera olei mineralnych, PEGów, SLSów i ma wegańską formułę. 99% składników tej pianki jest pochodzenia naturalnego.
Jedynym minusem może być lekkie ściągnięcie skóry po umyciu. Nie jest to jakaś okropna suchość, więc nie nigdy mi to nie przeszkadzało, tym bardziej, że zaraz po umyciu twarzy aplikuję hydrolat i resztę pielęgnacji.
Pianka w regularnej cenie kosztuje około 20 zł, ale często spotykam ją na promocji za 12-14 zł.

Aqua (Water),Propanediol,Trehalose,Coco Glucoside,Disodium Cocoyl Glutamate,Cucumis Melo (Melon) Juice,Actinidia Chinensis (Kiwi) Fruit Extract, Citrus Aurantifolia (Lime) Juice, Lactic Acid,Proline, Polyglyceryl-6 Caprylate, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Sodium Salicylate, Parfum (Fragrance).

 

Serum korygująco – rozjaśniajace z kwasami AHA, PHA i kwasem hialuronowym.
To było moje pierwsze serum z kwasami na jakie się zdecydowałam. Szukałam serum z małym stężeniem kwasu migdałowego, dlatego to serum od razu przykuło moją uwagę.
W składzie oprócz 2% kwasu migdałowego znajdziemy również 2% kwasu glikolowego, 2% gluconolaktonu oraz niacynamid.
Kwas glikolowy – pochodzi z grupy kwasów AHA i dedykowany jest dla każdego typu cery. Wspomaga nawilżenie skóry oraz działa złuszczająco i wygładzająco.
Kwas migdałowy – należy do grupy kwasów AHA i działa nieco silniej, niż kwas glikolowy. Kwas wykazuje działanie złuszczające, antybakteryjne, ale nie drażniące. Dzięki temu dobrze sprawdza się przy przebarwieniach i trądziku. Wspomaga nawilżenie i odbudowę naskórka.
Gluconolakton – to bardzo łagodny kwas z grupy PHA. Kwas wykazuje bardzo silne właściwości nawilżające. Otrzymywany jest naturalnie w procesie fermentacji ziarna kukurydzy, utleniania glukozy lub w procesach biotechnologicznych. W wysokich stężeniach – do 15% - glukonolakton ma działanie peelingujące.

Formuła serum jest wegańska i bardzo lekka. Buteleczka jest szklana i posiada pompkę.
Przyznam, że byłam mile zaskoczona, bo już po kilku pierwszych użyciach zobaczyłam różnicę. Skóra zrobiła się bardziej gładka i miękka. Po dłuższym czasie rzeczywiście przebarwienia zaczęły delikatnie zanikać. Niestety u mnie nadal występuje trądzik związany z obecnym stanem zdrowia, dlatego trudno jest mi powiedzieć czy serum poradziło sobie z samymi wypryskami i zredukowało ich ilość, ale zdecydowanie pomaga ono utrzymać skórę w dobrej kondycji. Wypryski szybciej się goją. Skórą wydaje się też być bardziej rozjaśniona.
Serum dedykowane jest do używania na noc.

Aqua(Water), Propanediol, Sodium Lactate, Glycolic Acid, Mandelic Acid, Gluconolactone, Niacinamide PC, Sodium Hyaluronate, Xanthan Gum, Proline, Polyglyceryl-6 Caprylate, Sodium Salicylate, Sodium Benzoate, Parfum (Fragrance).


Enzymatyczny puder myjący.
Puder ma formę drobno zmielonego, białego proszku. Puder po zmieszaniu z odrobiną wody od razu staję się jednolitą, gładką, przyjemnie pachnącą masą.
Szczerze mówiąc spodziewałam się raczej delikatnego peelingu, ale puder idealnie sunie po twarzy. Papka powstała podczas zmieszania jest tak przyjemna, że uwielbiam myć nią twarzy.
Wystarczy bardzo mała ilość proszku, by stworzyć produkt do mycia, przez co puder jest dość wydajny.

Puder naprawdę dobrze domywa buzię. Cera jest wygładzona i lekko rozjaśniona, a przy tym nie czuć nieprzyjemnego napięcia skóry, który występuje u mnie dość często po myciu.
Do tego skład również jest przyjemny. Puder zawiera min. skrobię, glinkę, kalaminę, mąkę owsianą, ekstrakt z papai, olej abistyński, olej ze słodkich migdałów i kilka innych fajnych składników.

Glucose, Oryza Sativa (Rice) Starch, Kaolin, Sodium Cocoyl Glycinate, Calamine, Algin, Avena Sativa (Oat) Kernel Flour, Ananas Sativus (Pineapple) Fruit Extract, Carica Papaya (Papaya) Fruit Extract, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Crambe Abyssinica Seed Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Euterpe Oleracea (Assai) Fruit Extract, Vegetable Oil, Maltodextrin, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Limonene, Linalool.

Zdecydowanie wrócę do tej serii i powoli biorę się za pisanie recenzji produktów do ust z tej serii. Podczas mojej nieobecności pojawiła się też następna bardzo interesująca, zielona seria marki Seboom. Uwielbiam ich krem nawilżający, ale o tym w przyszłości :)
A czy Wy mieliście już okazję spróbować różowej, słodkiej serii Faceboom? Czy wspomogła ona regenerację Waszej cery? Który z produktów pokochaliście, a który wręcz odwrotnie? :D

8 comments:

  1. Do zakupu Pianki Faceboom przymierzałam się już kilka razy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Polecam spróbować, obecnie jest na promocji w Hebe za 11.99 :)

      Delete
  2. Bardzo cieka produkty, muszę koniecznie poznać choć jeden z nich :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Polecam, teraz są na promocji z Hebe i Rossmannie :)

      Delete
  3. miałam piankę i była ok :) bez szału ale też nie była najgorsza :) balsam do ust tej marki z kolei okazał się mega bublem :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Też nie jestem fanką tego balsamu niestety :C W smaku nie jest dobry i rozlewa się, ale zauważyłam, że nawet przyjemnie działa na moje usta. Mimo to, więcej nie kupię :)

      Delete
  4. jeszcze nigdy nie miałam nic od tej marki

    ReplyDelete
  5. Dotychczas nie miałam okazji korzystać z produktów tej marki, ale zdecydowałam się na wypróbowanie ich oferty. Z ciekawością podchodzę do nowych doświadczeń, zwłaszcza w kwestii kosmetyków, dlatego postanowiłam dać szansę produktom tej konkretnej marki. Mam nadzieję, że będą spełniały moje oczekiwania i przyniosą pozytywne rezultaty. Czekam z niecierpliwością na to nowe doświadczenie!

    ReplyDelete

Copyright © 2014 Olga's makeup and beauty , Blogger